PROLOG
Biegła. Coraz szybciej. Zaczynało brakować jej tchu, jednak nie poddawała się. Wiedziała, że nie może do tego dopuścić. Nie może pozwolić na kolejną śmierć bliskich jej osób. Osób, które kochała ponad własne życie. Nie teraz. Nie teraz, gdy zaczynała żyć na nowo. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jaka jest beznadziejna. Bo jak inaczej nazwać można tą, która nie potrafi ochronić wszystkich swoich bliskich? A przecież obiecała. Obiecała, że teraz będzie inaczej. I zaczynała w to wierzyć. Naprawdę. Aż do teraz. Do chwili w której zrozumiała, że może nie zdążyć. Liczyła się każda sekunda a ona miała wrażenie jakby jej cel oddalał się zamiast przybliżać. Tylko gdzie on się znajdował? Tak naprawdę sama nie wiedziała. Podążała jedynie za przeraźliwym krzykiem, który rozdzierał ciszę na strzępy. Nie mogła już tego słuchać. Nie chciała. Jednak wiedziała, że jest już coraz bliżej. Czuła czakrę. Znała ją. Tylko co on tutaj robił? Jak się dowiedział? Nie mógł wiedzieć. Po prostu nie mógł. Nikomu nie mówiła gdzie wyrusza i po co. To miała być tajemnica, którą zna tylko ona. Więc jak? Tak wiele pytań krążyło w jej głowie a odpowiedzi nie posiadała żadnej. Postanowiła, że pomartwi się tym później. Nie chciała tracić potrzebnego skupienia.
Ktoś złapał ją za rękę i szarpnął mocno, co sprawiło, że dziewczyna się zatrzymała. Obróciła się gwałtowanie aby upewnić się, że to nie jej wróg. Szok zmieszany ze strachem zagościł na jej twarzy. Stali tak w milczeniu kilkanaście minut. Po chwili na jej twarzy pojawiły się pierwsze oznaki złości, które szybko zmieniły się w wielki gniew. Nie chciała, żeby tu był. Nie chciała nikogo więcej narażać. Właśnie dlatego nic nikomu nie powiedziała. Tak by było lepiej. Ale on wszystko zepsuł.
- Co ty tutaj robisz?! – krzyknęła wściekła. Nie miała czasu a on ją zatrzymywał.
- Jestem tu, ponieważ jesteś głupią dziewuchą, która w dodatku myśli, że pozjadała wszystkie rozumy ! Co Ci strzeliło do głowy, żeby wyruszyć tutaj samej?! Od takich spraw jest ANBU i Ty dobrze o tym wiesz !
- Nic nie rozumiesz ! Nie mam czasu, żeby teraz Ci wszystko tłumaczyć ! – krzyczała dalej lecz zanim zdążyła dodać coś jeszcze, usłyszeli ponownie krzyk. Nie zwlekając już dłużej wznowiła bieg. Tym razem nie została już zatrzymana. Miała nadzieję, że on zostanie tam lub zawróci. W każdy razie nie chciała, żeby biegł za nią. Ale jak wiadomo nadzieja matką głupich. Od razu wyczuła, że podąża za nią. Już teraz nie mogła nic na to poradzić. Chciała skupić się na jak podejrzewała, małej sali, w której odgrywała się właśnie makabryczna scena. Wiedziała, że jest już blisko. Następny krzyk był głośniejszy. Znała ten głos. Była pewna, że jest w dobrym miejscu. Ale czy sobie poradzi? Tego nie wiedziała. Nie wiedziała również co zastanie w środku.
Po chwili znalazła się na miejscu. Przynajmniej tak się jej wydawało. Nie była to bowiem ciasna sala w której zazwyczaj przetrzymywani są więźniowie, lecz wielkie słabo oświetlone pomieszczenie. Jedynym źródłem światła były małe lampy oliwne ustawione po kilka przy każdej ścianie. Gdy jej wzrok przyzwyczaił się już do półmroku, zauważyła trzy postacie. Jedna zdecydowanie miała przewagę nad pozostałą dwójką. I to ona miała zadać ten ostateczny cios. Dziewczyna poczuła ciepłą ciecz na swoich policzkach. Dopiero po chwili zrozumiała, że płacze. Nie miało to jednak dla niej w tej chwili większego znaczenia. Usłyszała za sobą kroki swojego niespodziewanego towarzysza. Czyli też tutaj dotarł. To znaczy, że musiało minąć trochę czasu odkąd tu przybyła. Nie mogła dłużej czekać. Z wielkim gniewem ruszyła na przeciwnika. Gdy wydawało się jej, że jest już wystarczająco blisko, zaatakowała. W ten atak włożyła tyle siły ile była w stanie. Niestety rywal uniknął ciosu a potem niespodziewanie pojawił się przy niej obdarzając ją szyderczym uśmiechem oraz potężnym uderzeniem w brzuch. Dziewczyna poleciała na drugi koniec pomieszczenia, lądując w ramionach kompana. Plunęła krwią. Chciała wstać, lecz od razu poczuła straszliwy ból. Musiała mieć złamane żebra i inne uszkodzenia wewnętrzne. Nie było innej możliwości. Jednak wiedziała, że nie może się poddać. Nie teraz, gdy jest już tak blisko. Ponowiła próbę, lecz ból okazał się silniejszy. Z krzykiem upadła na kolana. Jej zmysły stawały się coraz bardziej otępiałe. Musi działać szybko. Potrzebowała planu. Gdy podniosła wyżej głowę aby ujrzeć przeciwnika, lecz on z tym swoim szyderczym uśmiechem składał już pieczęcie. Sekunda, dwie, trzy. I zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, cios został zadany. Okropny krzyk dwójki ludzi rozniósł się po pomieszczeniu. A przeciwnik zniknął w kłębach dymu. Krew. Coraz więcej krwi. Dziewczyna poczuła, że jest niesiona do rannych. Gdy znalazła się przy starszej kobiecie i mężczyźnie zaczęła ich leczyć. Zielona czakra otoczyła jej dłonie. Jednak było za późno. Ona była za słaba. Znowu. Wiedziała, że już ich nie uratuje ale w gdzieś w głębi serca tlił się jeszcze mały płomień nadziei. Nie chciała aby tak to się skończyło. Jej płacz. Donośny. Chciała dać upust swemu cierpieniu. Mimo wielkiego bólu zaczęła szarpać się gdy ktoś próbował ja odciągnąć od martwych ciał. Następnie cisza. Ta najgorsza. Najgorsza, bo po stracie bliskich osób. Pragniemy coś powiedzieć lecz nie potrafimy złożyć najprostszego zdania. Chcemy przeprosić za obietnice, których nie dotrzymaliśmy. Tak samo czuje się dwudziestoletnia kunoichi, która ponownie straciła bliskich. Nie dała rady. Wszystko przerosło ją przez własne uczucia. Wiedziała. W owej chwili postanowiła już nigdy więcej nie dopuszczać do siebie zbyt wielu uczuć. Nie chciała znowu cierpieć. Nie chciała czuć. Nie chciała marzyć, bo nie widziała już w tym sensu. Nie widziała sensu w niczym. Zawiodła. Wszystkich, którzy pokładali w niej swoje nadzieje. Zawiodła samą siebie. Nie potrafiła sobie wybaczyć własnej słabości. Nie chciała sobie tego wybaczać. Ponownie plunęła krwią na posadzkę. A potem przed oczami miała już tylko ciemność.
KILKA SŁÓW OD AUTORKI : No więc jest początek ! Jestem z siebie dumna, że tak szybko się za to zabrałam :D. Było dużo poprawek ale to chyba norma. A jaki jest efekt końcowy? To już zostawiam Waszej ocenie ;). Wybaczcie, że na razie nie ma przyzwoitego szablonu na blogu ale nie mam do tego talentu. Został więc zamówiony i czeka na realizację. Projekt powierzyłam bardzo zdolnej osobie, więc myślę, że będziemy wszyscy zadowoleni. Pozdrawiam, Kasumi ;)